Wywiad: Wywiad podsumowujący zmagania seniorek [2007-05-27]

S-A: Może przybliżą panowie, naszym czytelnikom, swoją karierę, zarówno zawodniczą jak i trenerską.

Jan Zaremba: Zacząłem uprawiać siatkówkę w szkole podstawowej, w 5 klasie. Nauczyciel Edward Walusiak zapytał czy chcemy grać w siatkówkę, wcześniej graliśmy w piłkę nożną. W1958 roku zgłoszono nas do A klasy, nawet trafiliśmy raz do IV ligi. W 1960 roku graliśmy w Wołominie i zdobyliśmy wicemistrzostwo Polski juniorów. Potem jak odeszli starsi zawodnicy, to grali w III lidze, ja już niestety nie zagrałem, gdyż poszedłem do wojska. Po wojsku grałem rok w Beskidzie, później dwa sezony w I lidze w Wawelu Kraków, wróciłem z powrotem to grałem w drugiej lidze. W 1967, trzy lata pograliśmy w II lidze i w 1967 3 lata pograliśmy w II lidze i 1970 nadarzyła się okazja do wejścia do I ligi. Były cztery drużyny: Płomień Sosnowiec, Mazowsze, Skra Warszawa, no i my. Wszedł Płomień no i Beskid Andrychów. Potem wylatywaliśmy trzykrotnie z tej I ligi, lecz wróciliśmy. W 1980 jeszcze grałem pół roku w Holandii, ale nie pamiętam w jakim zespole, stan wojenny zmusił mnie do wrócenia do Polski. Do 1985 z trzema „wypadkami” graliśmy w pierwszej lidze. Po drodze był jeszcze dwa razy Puchar Polski – w 1973 i 1975. W 1985 roku zakończyłem karierę jako zawodnik. Chłopcy zagrali jeszcze jeden sezon i spadli do II ligi, z której już nie awansowali. Potem rok trenowałem u chłopców, a potem poproszono mnie o pomoc dziewczętom w III lidze. Po pierwszej rundzie były tam na jednym z ostatnich miejsc, po drugiej były na 3. miejscu. Potem pracowałem z młodymi. Zawodniczkami – IV, V klasa, do teraz trenuje dziewczyny z IV, V klas w SP4, „wynalazłem” między innymi naszą kapitan, Beatę Książek, która gra w klubie do dzisiaj. W 2003 roku awansowałem z dziewczynami do II ligi.

Roman Rupik: Ja chodziłem do Szkoły Podstawowej nr 3 w Andrychowie, uczył mnie wf-u śp. Jan Tomiczek. Najpierw występowałem jako reprezentant szkoły, później tutaj w juniorach, z którymi zdobyłem w 1979-1980 roku IV miejsce mistrzostw Polski. Następnie zacząłem studia AWFie pięć sezonów, no i tam z III ligi weszliśmy do drugiej. Po studiach wojsko, tzn. rok w wojsku, bo na tyle brali. Zatoczyłem się też koło Wawelu Kraków, tak jak Jasiu, wtedy to była III liga – to był rok 1985, walka o II ligę ale nam się nie udało. Po skończeniu „służby” wróciłem tu. W sezonie 1985/86 spadliśmy. Grałem tutaj od 1985 do 2003. Druga liga była kiedyś to jak serie „B”, jak to się mówi, podzielone na dwie grupy, północ i południe. W MKS występowałem jeszcze sezon w tej II lidze i kontuzja lewej łopatki uniemożliwiła mi kontynuowania dalszej kariery. Po kontuzji poprosili mnie o pomoc Jasiowi, przy paniach. Jeden sezon pracowałem jako jego asystent, potem już jako pierwszy trener.

S-A: Co jest takiego w siatkówce, że chcecie ją uprawiać?

Roman Rupik: Siatkówka, jest gra dla mądrych ludzi, poza tym jeżeli się daną dyscyplinę zaczyna uprawiać to wciąga. Na początku jest ciężko, ale potem jest ciężko bez tego żyć. Nawet jeżeli człowiek uprawia sport na poziomi niższym ,to nie ma znaczenie, po prostu to go „kręci”. Jak byłem zawodnikiem to po sezonie był okres wolny, to po dwóch tygodniach czegoś było mi brak. Organizm był przyzwyczajony do trenowania.

Jan Zaremba: Oczywiście jeżeli człowiek podchodzi poważnie do tego bo z tego nie ma nic.

Roman Rupik: No i jeżeli są jakieś sukcesy, bo jeżeli się ciągle „podchodzi” do nich to może to nie jest takie fajne. Sporty powodują też dużo emocji, pozytywnych – euforycznych, lub negatywnych np. gorycz po porażce. Jakby nie siatkówka to pewnie gralibyśmy w piłkę nożną, teraz to też sport halowy., można grać też w to i to na piasku, szkoda że nie spróbowaliśmy, ale to dopiero młody sport.

S-A: Jak oceniacie miniony sezon?

Roman Rupik: Minimum dla zarządu, czy dla władz klubu był awans do czwórki, dla zawodniczek planem minimum, było granie w finale o I miejsce w grupie, ale „poszliśmy” wyżej, wygraliśmy tę grupę, pokonaliśmy MOSiR, który był pewny swego, no i graliśmy tak jak w tamtym roku o awans do I ligi. Zespół z Torunia był do ogranie, ale wynik świadczy zupełnie o czymś innym. Myślę że tutaj te dwa pierwsze mecze zaważyły o tym , że przegraliśmy tę rywalizację. Jeden z meczy wygranych tutaj pewno przedłużyłby rywalizację, chociaż mogliśmy te dwa mecze wygrać u siebie, ale jednak pechowo przegraliśmy, i niestety nie udało się.

Jan Zaremba: Z początku nie było za ciekawie, dziewczyny narzekały, że nie są w formie, ale jednak dały radę. Trzeba powiedzieć tak: na osiemnaście meczy w rundzie zasadniczej wygraliśmy 15, a przegraliśmy zaledwie 3 (z SMS III Sosnowiec, Armaturą Kraków i MOSiR Mysłowice – przyp. red.). W stosunku do poprzedniego roku była zmiana, w zeszłym roku było tak, że cztery zespoły walczą a awans, a w tym że sześć, ale pierwsze dwa miejsca nie walczą w I rundzie play-off. Zajęliśmy 2. miejsce, więc mieliśmy miesiąc przerwy i trafiliśmy na Armaturę i wygraliśmy z nimi 3:0 w ogólnej rywalizacji. Następnie spotkaliśmy się z Mysłowicami, z którymi wygraliśmy 3:1. Potem został nam tylko Toruń, ale niestety wszystkie trzy mecze przegrane. Spotkania w Andrychowie były piękne, pełne emocji. W obu zespołach była dobra zagrywka, przyjęcia, atak, blok, akcje, które się mogły podobać i więcej szczęścia mieli rywale. Prowadzi się 24;20 przy stanie 2:1, no i przegrana. Pewno, że trenerzy nie ustrzegli się błędów, gdyż zmianę można było zrobić. Teraz to jest takie gdybanie. Drugi mecz powtórka, 2:1, 18:14 i też „pękamy”, nie gramy do końca. Tie-braki były już okropne. W sobotę 8:2 w niedzielę 10:2.

Roman Rupik: Teraz coś na temat treningów naszego zespołu. Byliśmy na obozie, obóz spełnił swoje zadanie, byliśmy w pełnym składzie. Na początku odpadła nam jedna dziewczyna, która była po urlopie macierzyńskim, mam na myśli Katarzynę Żyłę-Panek, która miała konkurować na Libero. Klaudia Góral też miała grać ale w końcu się nie zdecydowała. Marika Kryń miała nie trenować, ale przyszła w połowie listopada, no ale wiadomo, bez obozu, nie utrzymała takiej formy jaką powinna uzyskać na obozie. Nasza druga rozgrywająca, druga, bo Dorota studiuje zaocznie, więc nie może być na każdym meczu, na pierwszym miejscu stawiamy naukę, a na drugim port, to pewno też osłabia zespół.

Kolejno, błąd każdego trenera: zawodniczki pracują, studiują, każda w innym miejscu, jeżeli zawodniczka przychodziła na trzy treningi w tygodniu to był sukces. Poza tym było tak, że zawodniczka przychodzi raz w tygodniu i to jest przeszkoda. Ważne jest żeby ten zespół się utrzymał na swoim poziomie. Nieraz grały lepsze mecze, grały słabsze, ale to nie od nas zależy. W połowie sezonu odeszła nam środkowa, to też było osłabienie zespołu. Agata Koziołek przeznaczona jako skrzydłowa musiała przejść na środek. Praktycznie nie było rezerwowej środkowej. Jeżeli zawodniczki chcą grać lepiej to muszą więcej trenować. Tak to trenerzy mają do dyspozycji zawodniczki raz w tygodniu – w piątak, kiedy jest trening przed meczowy. Mimo to zawodniczki i tak zrobiły bardzo dużo, utrzymały swój poziom z poprzedniego roku.

S-A: Z jakim zespołem grało się łatwiej, a z którym trudniej?

Roman Rupik: Myślę że najtrudniejszym przeciwnikiem był dla nas ten ostatni zespół, a tak to to myślę że głównie Armatura. Dziewczyny nie lubiły Armatury. Zwycięstwa w tym roku przychodziły trudniej niż w zeszłym roku.

Jan Zaremba: Najkrótszy mecz dziewczyny rozegrały z Siarką Tarnobrzeg – 50 minut, 3:0 i do widzenia. W rundzie zasadniczej się gra łatwiej niż w play-offach.

S-A: Gdzie wolicie grać – tutaj, w Andrychowie czy na wyjazdach?

Roman Rupik: Wiadomo że u siebie się lepiej gra, dziewczyna znają salę

Jan Zaremba: Ale myślę, że dziewczyny wolą grać na wyjeździe. Tutaj wychodzą w takim większym stresie, a bo tamto, bo to, a jeszcze niektórzy, zaznaczam NIEKTÓRZY, kibice mają odzywki wstrętne. Jak leci odzywka taka to jak plecy w siekierę wbije.

Roman Rupik: Do tego jesteśmy przyzwyczajeni, bo ja i tu kolega graliśmy tyle lat i jesteśmy przyzwyczajeni.

Jan Zaremba: My jesteśmy przyzwyczajeni, ale dziewczyny wszystko słyszą.

Roman Rupik: Kibic jest po to aby pomagał drużynie jak nie idzie, a nie przeszkadzał, ale jednak są takie osoby, które swoimi odzywkami powodują jeszcze większe zmieszanie w zespole w czasie gry.

S-A: Jaka atmosfera panuje w zespole?

Roman Rupik: Myślę że bardzo dobra. Drużyna jest zgrana mimo dużej różnicy wieku. Nie ma tu jakiś większych kłótni, u nas czy na wyjeździe. Myślę że nie ma także nie ma także konfliktów między zawodniczkami a trenerami, przynajmniej nie słyszałem. Ostatnio dziewczyny zauważyły, że czasem są takie momenty, że ktoś musi zdecydować. My prowadzimy zespół demokratycznie – zawsze pytamy o zdanie dziewczyn, ale czasem jest tak, że lepiej nie pytać o zdanie. I to jest nauka na przyszły sezon, że musimy być bardziej zdecydowani.

S-A: Która zawodniczka, wg. Panów mogłaby zostać zawodniczką roku?

Roman Rupik: Siatkówka jest to gra zespołowa, żeby zespół grał dobrze wszystkie zawodniczki muszą grać dobrze. Ciężko jest tą jedną wyróżnieć jeżeli wszystkie się tam w jakiś meczach wyróżniały. Każda z nich miała lepsze czy gorsze mecze, tak jak każdy sportowiec.

Jan Zaremba: Na pewno nie można powiedzieć, że żadna nie chciała awansu. Na pewno wszystkie chciały. Ja tu mam tylko cztery dziewczyny, które chodziły na treningi i w miarę przykładały się do gry.

Roman Rupik: Ja bym tutaj wyróżnił zawodniczkę, która świeci przykładem, to jest na pewno nasz kapitan – Beata Książek, uważam, że to jest nasz dobry duch zespołu. Jest kapitanem i reprezentuje dobry poziom. Jest ona przykładem dla młodszych koleżanek.

S-A: Jakie nadzieje wiążecie z przyszłym sezonem? Planujecie jakieś wzmocnienia?

Jan Zaremba: Na to pytanie nie odpowiemy, bo jeszcze nic nie wiemy. Na razie mamy przerwę. Początkiem czerwca przychodzą robić z parkietem

Roman Rupik: Osobistych planów zawodniczek jeszcze nie znamy, będzie spotkanie przed przerwą między sezonami. Na pewno tak gdzieś do 20 czerwca będziemy się starać takie roztrenowanie zrobić. Lipiec jest wolny, w sierpniu może wyjedziemy na obóz.

S-A: Teraz prywatnie. Co robicie na co dzień w Andrychowie?

Roman Rupik: Do południa jestem w pracy, uczę w szkole. A tak to czasami wybiorę się do rodziny, na Pańską Górę, na działkę.

Jan Zaremba: Często chodzę z żoną po wnuka, czasami idę lub jadę gdzieś. Po południu jak jest trening, to się idzie na trening. Mama jeszcze treningi z IV, V klasą szkoły podstawowej.

S-A: Czy planujecie wypocząć od siatkówki i wyjechać gdzieś na wakacje?

Roman Rupik: Tak, koniecznie. Nie można cały rok tak siatkówką żyć. Ja się wybieram, tak jak co roku do Mrzeżyna z rodziną. Jak będzie basen czynny to też będą chodził.

Jan Zaremba: Ja nie wiem jeszcze czy gdziekolwiek pojadę. Jak bym pojechał to z rodziną nad morze. Jak nie pojadę to jest jeszcze działka, grill.

S-A: Czy chcecie coś za naszym pośrednictwem przekazać coś kibicom?

Roman Rupik: Tu są uwagi do tych niektórych kibiców, którzy zamiast pomagać zawodniczkom i przeszkadzają.

Jan Zaremba: To nie jest do wszystkich. Znajdzie się dwóch czy trzech kibiców, którzy krzykną po nazwisku, czy jakiś epitet to od razu głowa opuszczona i się nie stara.

Roman Rupik: Mielibyśmy prośbę taką do kibiców, że jeżeli nam nie idzie, to żeby nie „jechali” po nas i zawodniczkach z góry na dół, tylko wtedy właśnie trzeba zorganizować jakiś doping, jakieś okrzyki. Jak jest dobrze to wtedy to jest, a to powinno być na odwrót, żeby mobilizować się pozytywnie, a nie negatywnie, tak jak do tej pory.

S-A: Dziękuję za rozmowę.

Roman Rupik: My również.

Recommended Articles

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *